Bruno Dumont nie przestaje zaskakiwać. Tym razem ulubieniec nowohoryzontowej publiczności wziął na warsztat biografię Joanny d'Arc. Jeannette. Dzieciństwo Joanny d’Arc od 8 czerwca w polskich kinach!
Zamiast jednak skupić się na najważniejszych wydarzeniach z życia francuskiej bohaterki narodowej, reżyser postanowił przedstawić na ekranie jej dzieciństwo. Jakby tego było mało, w Jeannette... Dumont kontynuuje swoje eksperymenty z gatunkami filmowymi i opowiada historię Joanny w konwencji musicalu. Na eklektycznej ścieżce dźwiękowej techno spotyka się z rockiem i rapem, a towarzyszące piosenkom absurdalne układy taneczne wprowadzają na ekran humor rodem z Martwych wód. Dumont nie byłby jednak sobą, gdyby ograniczył się wyłącznie do niezobowiązującej zgrywy. Łącząca żarliwą wiarę z nieposkromionym gniewem Joanna, tak jak wielu bohaterów francuskiego reżysera, zostaje umiejscowiona na pograniczu grzechu i świętości. Sam film, mimo historycznego kostiumu, stanowi natomiast celny komentarz do czasów, w których fanatyzm religijny coraz częściej stanowi źródło przemocy.
"Bruno Dumont: To bohaterka niezwykle inspirująca, dla Francuzów postać mitologiczna, symbol naszej tożsamości, tradycji, kultury. Jej legenda zmusza do zadawania najważniejszych pytań. Kim jesteśmy? Co dla nas ważne? Czym jest wiara? Dla jakich wartości można poświęcić życie? To są pytania, o jakich w codziennym zabieganiu zapominamy. Poza tym Joanna d'Arc jest heroiną bardzo filmową. Istotą kina są przecież proste opowieści, które stają się zaproszeniem do skomplikowanych rozważań. To wreszcie archetyp kobiety. Odważnej, zdecydowanej, świadomej roli, jaką może odegrać w świecie. Każdy znajdzie w jej historii coś dla siebie."
("Rzeczpospolita")
"Jeannette... jest ekstremalnie ambiwalentnym filmem. Nietrudno dopatrzyć się w nim kpiny z religijnego kiczu, z nadętych i słodkich hagiografii, jakie trafiają do kin z okazji chrześcijańskich świąt. Być może jednak prawda jest inna. Być może Jeannette... stanowi ekscentryczny, ale szczery pean na cześć marzycielki o duszy zbyt dużej na dziewczęce ciało i rodzinny grajdołek. Istnieje jeszcze trzecia opcja: obie interpretacje są trafne. W wywiadach Dumont deklaruje chęć pokazywania świata w całej jego paradoksalności. Wobec tego Jeannette... jawi się jako wysoce niebanalny i ryzykowny film o duchowości, która potrafi być czymś równocześnie pięknym, żałosnym i groźnym."
(Piotr Mirski, interia.pl)
"Joanna d’Arc jest eksperymentem filmowym, ale uczestnictwo w nim to jak wyjechanie nad morze i zaczerpnięcie powietrza po miesiącu siedzenia w piwnicy. Poza tym za poszukiwanie nowego alfabetu bierze się weteran kina. Warto zaufać, popatrzeć na kpinę z gatunku jakim jest musical, w żaden sposób nie idąc na skróty jakimiś szyderstwami z religii. W kościele też się dużo śpiewa. Tylko tutaj mniej fałszuje i nie mam na myśli wyłącznie partii wokalnych, a całą produkcję."
(Bernadetta Trusewicz, fdb.pl)
Bruno Dumont
Bohater nowohoryzontowej retrospektywy w 2011 roku. Reżyser urodził się w 1958 roku w Bailleul we Francji. Przez kilkanaście lat wykładał filozofię w lokalnym liceum. Realizował komercyjne reklamówki dla miejscowych zakładów pracy. Na dużym ekranie zadebiutował nakręconym w 1997 roku Życiem Jezusa, za które otrzymał nagrodęJeana Vigo i przyznawaną za najlepszy debiut na festiwalu w Cannes Złotą Kamerę. Akcję swojego pierwszego filmu umieścił w rodzinnym mieście, opowiadając o pełnej cierpienia drodze ku odkupieniu młodego, zbuntowanego chłopaka z motocyklowego gangu. Film nosił ślady inspiracji kinem Roberta Bressona, szczególnie jego Kieszonkowcem (1959) i Mouchette (1966).
Zarówno nakręcona w 1999 roku Ludzkość, jak i zrealizowana w 2006 roku Flandriazostały nagrodzone Grand Prix canneńskiego festiwalu, co do tej pory udało się jedynie Andriejowi Tarkowskiemu. Dumont do tego stopnia zaskoczył, oburzył i poruszył jurorów, że na przekór kontrowersjom wokół jego filmu, główną konkursową nagrodę podzielili wtedy między Rosettę nikomu nie znanych braci Dardenne a Ludzkość. Posługując się surowym naturalizmem, stworzył w niej niemal surrealistyczną wizję świata. Pokazał małe miasteczko we Flandrii i jego mieszkańców, postawionych w obliczu wstrząsającego morderstwa 11-latki. Głównym bohaterem filmu jest otoczony aurą śmierci, samotny Pharaon, badający okoliczności zabójstwa, a jednocześnie o nie podejrzewany. Efekt jaki Dumont osiągnął i osiąga w kolejnych filmach, zbliżając agresję przypisaną ludzkiemu życiu i tkwiące w nim piękno, dla jednych jest psychodeliczny, u innych wywołuje głęboki sprzeciw. Do wielkich umiejętności Dumonta należy odkrywanie i prowadzenie na planie niezwykłych w swojej autentyczności aktorów-amatorów. Grający Pharaona, Emmanuel Schotté oraz partnerująca mu Séverine Caneele (niezapomniana Domino) otrzymali nagrody dla najlepszego aktora i aktorki na festiwalu w Cannes.
Reżyser zmierzył się też z amerykańskim krajobrazem, czego rezultatem jest zrealizowany w 2003 roku film Twentynine Palms, przez Dumonta określany mianem eksperymentalnego horroru. To historia erotycznego związku Rosjanki i Amerykanina, nie mogących porozumieć się ze sobą na płaszczyźnie werbalnej. Bohaterowie wyruszają z Los Angeles, by zobaczyć Twentynine Palms i Park Narodowy Joshua Tree. Frustracje kochanków mieszają się z fizyczną ekstazą, której doznają ich ciała, uśmierzającą ból bycia razem. Krytycy, pisząc o kolejnym filmie Dumonta - Flandrii, porównywali jej odpychających, prymitywnych bohaterów - dwóch mężczyzn, rywalizujących o prawo do ciała jednej kobiety, umieszczonych na tle pustych, błotnistych belgijskich pejzaży - do owadów wegetujących w słoiku, którym reżyser przygląda się niczym prowadzący badania entomolog. Ta wnikliwa obserwacja, niemal pozbawiona słów, skupiona na ledwie zauważalnych śladach uczuć, to strategia, jaką posłużył się i w Hadewijch, w którym skupia się na religijnych dylematach młodej Paryżanki. O kolejnym filmie Poza szatanem pisał z Cannes Tadeusz Sobolewski: "Poza szatanem Bruno Dumonta, pokazane w sekcji Certain Regard, to doświadczenie ekstremalne, film autora, u którego to, co w ludzkości najniższe, prymitywne, szalone, cielesne, odrażające, zostaje przewrotnie skonfrontowane z historią zbawienia, połączone z boskością. Ten sam aktor, który w Hadewijch, poprzednim filmie Dumonta, ratował zagubioną w mistycznym szaleństwie kobietę, teraz już jawnie upodobniony jest do Jezusa, choć z drugiej strony jest człowiekiem z ciała - zbrodniarzem, choć "poza szatanem", poza złem. Modli się, czyni cuda, leczy. Choć zarazem jest zazdrosny jak starotestamentowy Bóg, potrafi zabić, uwalniając dziewczynę od jej prześladowców. Jest włóczęgą, który pali ognisko na flandryjskich wydmach. Chodzi za nim zakochana dziewczyna, nieładna, ale fascynująca, jak ten pejzaż, do którego stale powraca Dumont. Widz zostaje zmuszony do kontemplacji tego przypominającego Zonę ze Stalkera, byle jakiego pejzażu. Nie rozwikłamy, kim jest - człowiekiem czy bogiem - ma w sobie całą skalę przypisywanych jednemu i drugiemu. Można powiedzieć inaczej: jest przerażająco ludzki." ("Gazeta Wyborcza")
Camille Claudel 1915, siódmy film Dumonta, został poświęcony francuskiej rzeźbiarce Camille Claudel. Akcja filmu rozpoczyna się w 1915 roku - wysłana przez rodzinę do ośrodka dla obłąkanych na południu Francji Claudel (Juliette Binoche) czeka na odwiedziny swojego brata, Paula. Opuszczona przez najbliższych, dręczona obsesjami, miota się między paranoją a apatią. W 2014 reżyser zaskoczył swoich wiernych widzów - zrealizował 4-odcinkowy serial Mały Quinquin, połączenie kryminału i czarnej komedii.
Wybrana filmografia:
1997 Życie Jezusa / La Vie de Jésus / The Life of Jesus
1999 Ludzkość / L’Humanité / Humanity
2003 Twentynine Palms
2011 Poza szatanem / Hors Satan / Outside Satan
2013 Camille Claudel, 1915