Byli ze sobą ćwierć wieku, kłócili się i rozstawali, by znowu do siebie wracać.
W czasie festiwalu otwierana jest wystawa "Diego i Frida. Niech żyje życie". Składa się na nią pół setki zdjęć różnych fotografów i artystów, którzy mieli okazję przyglądać się malowniczej parze twórców od czasów meksykańskich, przez pobyt w Ameryce, po powrót do Meksyku. Wśród portretów Diega Rivery i Fridy Kahlo są dzieła m.in. Guillerma Kahlo, zajmującego się malarstwem ojca Fridy, a także przyjaciół pary: Augustina Victora Casasoli, Nickolasa Muraya i Manuela Alvareza Bravo, oraz słynnego Edwarda Westona. Zdjęcia eksponowane są na pierwszym piętrze Kina Nowe Horyzonty do 22 września.
Związek Rivery, starszego malarza, grafika, architekta i zadeklarowanego komunisty, oraz młodziutkiej Fridy był burzliwy, pełen wzlotów i upadków, namiętności i awantur. Frida, urodzona w 1907 roku (choć sama twierdziła, że jest o trzy lata młodsza), planowała studia medyczne, gdy uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Miała osiemnaście lat, uszkodzony kręgosłup i liczne złamania. Przykuta do łóżka postanowiła zacząć malować. Z czasem działanie terapeutyczne przerodziło się w wielką pasję. Frida próbowała sztuką zagłuszyć cierpienie. "Chcę, by ludzie patrzący na moje obrazy mogli poczuć ból, którego doświadczam" – twierdziła. Kiedy spotkała Diega, był on już uznanym artystą, uchodzącym za współtwórcę meksykańskiej sztuki narodowej.
"Słoń poślubił gołąbka" – lamentował Guillermo Kahlo, kiedy Frida wychodziła za mąż za niemal dwa razy starszego Diega, już kilkukrotnie żonatego i mającego opinię kobieciarza oraz heartbreakera. Od ślubu malowniczej pary w 1929 roku aż do śmierci Fridy w 1954 roku artyści rozstawali się i do siebie wracali. "Ich burzliwy związek na długo przed pojawieniem się telewizyjnych reality show rozbudzał emocje obserwatorów. Żyli jak celebryci w światłach reflektorów" – pisał Dan R. Goddard z okazji premiery ekspozycji zdjęć słynnej pary w The International Photography Hall of Fame and Museum w St. Louis. Frida i Diego pobierali się dwa razy – po raz pierwszy 21 sierpnia 1929 roku, kiedy Frida miała niewiele ponad 20 lat. Rozwiedli się w styczniu 1940 roku i już 8 grudnia tego samego roku ślubowali sobie miłość ponownie. Krótko po pierwszym ślubie para osiedliła się w Stanach Zjednoczonych. Był to szczególnie ważny okres w ich życiu – on realizował intratne zlecenia, mimo swych komunistycznych poglądów malując choćby Rockefeller Center w Nowym Jorku, ona żyła w jego cieniu, próbując zajść w ciążę i przechodząc kolejne operacje.
Ich związek przeżywał wzloty i upadki powodowane nie tylko gorącymi temperamentami, ale i zdradami. Dopuszczał się ich Diego – łącznie z miłosną aferą z młodszą siostrą malarki, ale też i Frida, która odpłacała mężowi pięknym za nadobne, czyli romansując z innymi mężczyznami, m.in. ze słynnym Lwem Trockim, oraz z kobietami – choćby z Josephine Baker.
On nie miał nic przeciwko flirtom żony z kobietami, ale o kochanków był zazdrosny. Ona twierdziła, że miała dwa powodujące cierpienie wypadki – pierwszy, samochodowy, przynoszący ból fizyczny, i drugi, którym było spotkanie Diega. Jej twórczość, pełna intensywnych kolorów, była nieustannym powtarzaniem jednego motywu, czyli własnej podobizny. „Maluję siebie, bo jestem samotna. Jestem tematem, który znam najlepiej” – twierdziła. Dziś jej malarstwo oraz ona sama – artystka z tragicznym życiorysem – stały się ikonami sztuki popularnej.
Agata Saraczyńska
Diego i Frida. Niech żyje życie!
Dziennikarka, historyczka sztuki, od lat związana z wrocławskim oddziałem "Gazety Wyborczej". Miłośniczka natury.